sobota, 25 stycznia 2020

ZAMEK LELIWITÓW NA GÓRZE ŚW.MARCINA




Do zamku dochodzimy ze wsi Tarnowiec, wąską asfaltową drogę wijącą się pomiędzy domami. Za pustym placem po lewej stronie wyłania się zalesione wzgórze i po 10 minutach stoimy przy drodze przechodzącej przez dawną fosę. Kilka kroków i stajemy pomiędzy reliktami zamku. Mury, murki, kostki, narożniki z czerwonej cegły o wysokości sięgającej do niewiele ponad jeden metr.  Wydłużone wzgórze przedzieliła fosa, przez którą przerzucono drewniany most zwodzony. Naprzeciw zamku stanął przygródek gdzie znalazło się główne centrum administracyjne i gospodarcze dóbr Spycimira. Na przygródku była siedziba burgrabiego i starosty.
 

Zaczęło się jak to często bywało od cylindrycznej wieży mieszkalno-obronnej. Zbudowano kaplicę i mury obronne. W 1441 zamek zdobyli i spalili Węgrzy. W XVI Jan Amor Tarnowski po odbudowie nakazał otoczyć zamek bastejami, a samą warownię przebudowano w duchu renesansu tworząc potężną magnacką rezydencję. Znalazło się tutaj miejsce dla rodowego muzeum, skarbca, biblioteki, spichlerzy, browaru, piekarni, a na południe od zamkowych murów dla zwierzyńca. Gościł na nim węgierski król Jan Zapolya. Na przełomie XVI i XVII wieku władali tutaj Ostrogscy. 

Zamek został opuszczony w XVIII wieku, po czym podupadł. Dzisiaj to ruina. Z ziemi wychodzą jedynie resztki ceglanych budowli, obrysy murów i ścian (możliwe że pałacu południowego i północnego), zagłębienia, porośnięte trawą fundamenty, fosy. Z wieży głównej tzw. bergfridu pozostał kolisty krąg przypominający studnię. Stojącej obok bramy można się jedynie domyślać. Podobnie jest z basztą południowo-wschodnią. Najlepiej zachowała się dolna część arsenału. Oglądamy fragmenty ziemnych umocnień towarzyszących dawnym bastionowym fortyfikacjom. Ze wzgórza roztacza się piękny widok na miasto.